Literatura

o śmierci (wiersz)

Yaro

blada śmierć
świeży śnieg
wspólnym kolorem 
w niebycie nietrwałym

 

przychodzi nagle
czasem czeka
zagląda w okna
wypatruje nawołuje

 

skrada życie całkiem darmo 
żywi zarabiają na krzywdzie 
na niemocy 
pracodawca grabarzy

 

człowiek biegnie 
ona stoi za rogiem 
gdzie drogi kres
nie spieszy się . nadchodzi
bez zaproszenia
wybiera gości

 


niczego sobie 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 21 marca 2019 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca