blada śmierć
świeży śnieg
wspólnym kolorem
w niebycie nietrwałym
przychodzi nagle
czasem czeka
zagląda w okna
wypatruje nawołuje
skrada życie całkiem darmo
żywi zarabiają na krzywdzie
na niemocy
pracodawca grabarzy
człowiek biegnie
ona stoi za rogiem
gdzie drogi kres
nie spieszy się . nadchodzi
bez zaproszenia
wybiera gości