Budzą mnie bezwstydne gołębie,
obnoszące się ze swoim szczęściem.
Taniec orła z zaostrzonymi skrzydłami,
trochę pomaga, ale na moment.
W lustrze zauważam plamy opadowe.
Pamiętać żeby kłaść się na plecach.
Nakładam ciemne okulary radości
i idę do pracy dopisać nowy blok else.
Rozmowa z dziećmi.
Jedyne papierki od cukierków,
pod szkiełkiem z rozbitej flaszki,
w tymczasowej drodze nieśmiertelności.
Sprawdzenie wirtualnej aktywności,
sztucznych przyjaciół.
Niekończąca się chwila wahania...
Ciemność i... chyba znów słyszę ptaki.