Pętla

Isiek

Budzą mnie bezwstydne gołębie,

obnoszące się ze swoim szczęściem.

Taniec orła z zaostrzonymi skrzydłami,

trochę pomaga, ale na moment.

 

W lustrze zauważam plamy opadowe.

Pamiętać żeby kłaść się na plecach.

Nakładam ciemne okulary radości

i idę do pracy dopisać nowy blok else.

 

Rozmowa z dziećmi.

Jedyne papierki od cukierków,

pod szkiełkiem z rozbitej flaszki,

w tymczasowej drodze nieśmiertelności.

 

Sprawdzenie wirtualnej aktywności,

sztucznych przyjaciół.

Niekończąca się chwila wahania...

Ciemność i... chyba znów słyszę ptaki.

Isiek
Isiek
Wiersz · 28 marca 2019
anonim