Niezbyt dobrze reagowałam na cudze słowa
wbijające się w klatkę piersiową i łamiące żebra.
Niezbyt dobrze radziłam sobie z samą sobą w ciemnym pokoju,
pośród wygrzebanych z doniczek wspomnień.
Niezbyt dobrze reagowałam na dotyk obcych mężczyzn,
który płonął chęcią bliższego poznania mnie,
najlepiej wieczorem w ich łóżku,
ale bez porannej kawy.
Niezbyt dobrze radziłam sobie w szkole,
gdy nauczyciele mówili mi, że straciłam swoją szansę
i zmarnowałam możliwości.
To wszystko kuło i wrzynało się pod paznokcie,
które nie chciały rosnąć.
To wszystko spowodowało, że nie umiałam żyć z nim
i pokochać go bardziej niż siebie.
A przecież siebie nigdy nie kochałam.
A wiersz słaby.