Literatura

po wołanie (wiersz)

Kuba Nowakowski

miałem być opiekunem kalek pięknych jak lato

marzyłem o śmierci w obronie białych ramion

ust nie malowanych i raz tylko całowanych

mówić o mnie mieli nasz bohater kochanieńki

 

dziś sadło oblepia mi żebra jak islam brzegi renu

 

miłość miała patrzeć na mnie wielkimi oczami

zdumiona kunsztem z jakim wybijam zęby większym ode mnie

wzruszona moją dbałością o mniejszych niż pięść

zakochana blada z uwielbienia i braku żelaza

bezbronna a jednak nietknięta choćby złym słowem

 

dziś wiedzą o mnie wszystko nawet to czemu nie wybiłem im zębów

 

miałem też na dalekiej wyspie zbierać kokosy

przyznam się bo moi koledzy kibole nie czytają poezji

tak… chciałem być murzynem

łowić sumy dzidą odziany w skórę lwa

zwinny jak wiatr zwinniejszy nawet

 

dziś jestem drętwy jak charyzma episkopatu


wyśmienity 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Konrad Koper 29 marca 2019, 21:17
Nieskładne… Fragmenty dobre !
Mithril
Mithril 31 marca 2019, 11:47
...nareszcie Wiersz na wywrocie
Arian
Arian 31 marca 2019, 16:25
strong man ala rocky na emeryturze, słabe to...

,,moglem być profesorem, ale po co ?'
Yaro
Yaro 31 marca 2019, 22:04
przemyślany pełen treści
przysłano: 29 marca 2019 (historia)

Inne teksty autora

greciszek
Kuba Nowakowski
ciemno
Kuba Nowakowski
akeda 2018
Kuba Nowakowski
ekstradycja stacha palucha
Kuba Nowakowski
niewzruszony
Kuba Nowakowski
sensodyna
Kuba Nowakowski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca