na początku był koniec

Yaro

późnym sierpniem 
z zapachem słomy 
świeżo skoszonej 
na pustym ściernisku 
wpatrzony w niebo ciebie wołałem

 

drzewa wpatrzone w chylące się słońce

 

światłem nocy 
zasłonić cię przed światem złym

twoje włosy nie tak perłowe jak mgła 
w księżyca świetle bardziej złote 

 

zapach łąk wędrował polną drogą 

rozmowa nieśmiała 


dobrze działo się 

zbyt mocno chciałem

 

w sercu kwitło to coś 
nie potrafiłem tego nazwać 

początek
spotkania dusz bliźniaczych 
był też dniem rozstania


zerwania więzi 
może nie na wieki 
lecz na zawsze 

 

myśli gonitwa
dyskoteka gra

 

w sercu dużo miejsca 
by zmieścić gram miłości

taniec


dotyk dłoni odkryte plecy 
smak twych ust 
zapach ciał wibracja 

jednak coś nie tak
to taka gra

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 4 kwietnia 2019
anonim