patrzysz w oczy
czarne węgle
grube brwi
zmarszczony grymas
wykrzywiam twarz
już czas
względnie brzmi
czas już dziś
odjeżdżam
bez zbędnych pożegnań
niewygodnych słów
wygania mnie włóczęga
syn wiatru siewca burz
pojawiam się tam gdzie dym
orzeł gór nad nim tylko sklepienie
piaszczysta wąska droga
kurz wznieca podniecenie
zwalniam na moment
by się odlać