~ PIOŁUN POPIOŁÓW POMPEJÓW
Tęcza bez obietnic łączy brzegi światów
Rozdziera pijanego Słońca plam zmrużeniem
Zamyka sens istnienia udręczoną chwilą
Milkną myśli w konwulsjach szeptów cykad, kwiatów
Więdną skrzydła obrzezane kolorowym motylom
Echo z marzeń wyrosłe odchodzi skąd przyszło
Nie widząc ucieczki od wyroku zegara
W oczach sądu poświata blednącego horyzontu
Od Odysa do Szekspira rodzą się pytania
Pytania jak piołun, jak zbrodnia i kara
Pozostanie bez ciebie pejzaż horyzontalny
Martwota i lament złamanych piór Ikara
Piędź ziemi do piekieł… słońc agonia powolna
Czas bezwzględnie względny… na czasoprzestrzeni marach
I nieba… zamarzanie z wolna
Podniesiesz się z kolan gdy świat ci zawariuje ?
Oddalisz od grzechu snu zapomnianego
To już pytanie… do Einsteina - poety ?
Bosa karawana powłóczy dalej i bez niego
Tętent tętna usłyszy… niedoskonałość boleśniej odczuje
Oniemiały, wtopiony w Pompejów tragedię
Rycząc jak Minotaur z mostu rzeki Kwai
Znów na tak zadane retorycznie pytanie…
Co życie jest warte…? Zbędzie cierpkim żartem
Komedią… w spopielałej tragedii dell’arte
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………………… Samotnia ~ 11 października '14