jestem
twoim oddechem na szyi
kroplą na dzbankach konwalii
żywą wodą w strumieniu
drzewem owocem cieniem
nic niewartym człowiekiem
wierzysz w nas miłujesz
człowiek istota rozumna
myśli czasem jak zwierzę
mięso je w uciechach pławi się
niewielu wierzy ufa czuwa
nad snem
nie wyczytuję znaków
niszczy planetę
mamona bogiem
nic więcej nie liczy się
uciekam daleko
by zbliżyć się do ciebie
szanuję życie bo jestem nim
zamieszkaj we mnie
orły nade mną