zaskoczysz nas

Yaro

błądzę szukając cię
nie widzę mimo że oczy mam

nie słyszę mimo nasłuchiwania
ty mówisz do mnie
wiem 
znaki odczytałem dawno temu 
ciebie nie ma nie nadchodzisz 
skradasz się jak złodziej 

 

sąsiad podaje mi nóż

zamiast dłoni 

 

rzucasz w gniewie miecz 
na nienawiść przesiąkniętych ludzkich serc 
krew będzie płynąć jak rzeki rwące 
wielu zginie na zawsze bez pamięci 

 

zapominam co nadejdzie
widzę jak się kończy dzień 
ciemniejszy niż mroczny sen 
serce moje drży łkam wołając cię 
ocal nas od sił złych od ciemności 

 

umysł jasny czytam twoje słowa 
przesiąkam jak gąbka 
usypiam na kilka chwil 
czuwam płytko oddycham 
niespokojny dzień i noc bywa inna 

 

wskazałeś drogę kilka ich jest 
niektóre to ślepe zaułki bez wyjścia 
idę tą podłą gdzie napotykam grzech 
widzę ludzi spragnionych nienasyconych 
zabierają to co mam a ja nie mam nic 
prócz duszy kilku pięknych chwil 

 

nie zabierajcie mi duszy serca 
dzieci moje wszystko to co mam z bogactw 
bóg karmi ptaki wolnymi są chciałbym i ja takim być 
nie liczyć godzin ni lat 
proszę o pokój ale nie nadchodzi 

 

człowiek ukręcił bat zbudował szafoty 
plastikowe trumny w wilczych dołach 
stosy ciał czaszki białe trzaska czas

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 27 kwietnia 2019
anonim