~ PRELUDIUM DO REQUIEM
Brnąc zygzakiem szlakiem codziennym
W dryfie ku melodyce smętnego preludium
Poprzez lepiszcza dookolnej ciszy
Do requiem finalis Mozarta, Dvořáka
Wyczekujemy w różowych okularach okien
Czegoś w waniliach rtęciowych ostępów
Odgrywamy znaczące nic epizodów role
W niebezpiecznym spektaklu, mimochodem
Łask wśród tłumów zszarzałej gliny
Tańczącej samotnością omszałych cieni
Opadamy z sił w pazernym ciułaniu
Najdrobniejszych okruchów radości
A zaraz za zakrętem nieba zaciemnień
W zamyśleń gwiezdnych konstelacjach
Szukamy szczęścia w chmurach i humorach
Świątków kapliczek przydrożnych
Czekamy pedofilnego Mikołaja… który
Perwersyjnie się tylko od wieków uśmiecha
Libertyna, hipokryty w papierowej czapeczce
Ułudy to świątobliwa bohema
W nosie muchy ma, ja zaś skołatane serce
I choć Ziemia jakoś krąży, wiruje… kręci się jeszcze
Z Księżycem o jednym takim bez bojaźni gada
Sprawca dalej wariuje, wariuje, przyprawia o dreszcze
Sam już tylko wierzy, że lepszy świat składa ?
Zaawansowany Alzheimer
Już nie pamięta Paryża 13-go listopada
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………………Toruń ~ 23 listopada '15