Parafraza Lokomotywy Julka Tuwima eK$komunikowanego †ofa Marii $zarszewskiego
~ A KSYWA JEGO… FLASZKA
Łoi w libacji biskup polowy
Ciężki, ogromny… jak towarowy
Gabarytowy i… twardogłowy
Flaszka ma ksywę woj mono'polowy
Pot po nim spływa… niezły oliwa
Łoi i sapie… dyszy i dmucha
Oddech jak wydech od niego bucha
Bufon gorąco… bufon gorąco ?
Buch… jedną szklanę… uch drugą szklanę !
Puff… kielich złoty… uff co by po tym ?
Ledwo już stoi… ledwo już zipie
W gardło coś wleje… w szyję coś wsypie
Wszyscy do niego dziś przypijali
Stracił rachubę… ileż obalił
A iluż wiernych… każdy w ukłonie
Prałat w ornatach… całują dłonie
I… generalskie liżą lampasy
Na gesty plebsu biskup jest łasy
Zaczął jak ciotka… likier z bananów
Skrzynkę francuskich wchłonął szampanów
I jeszcze flaszka… nic to, że wielka !
O niebo większa niż za E. Gierka
A gdy wjechała w beczce Dębowa
Oniemiał k'leszek… nie wyrzekł słowa
Zakanszał tylko między flaszkami
Tłusty pochłaniał bigos z grzybami
Nie dla rozpusty lecz jak w zapusty
Pan…? Tak długo wisi… że mu odpuści
Zeżarł tych porcji niemal trzydzieści
Nie mogąc pojąć, gdzie to pomieścił
I choćby przyszło tysiąc kleryków
A każdy wlałby choć po sznapsiku
I choćby nie wiem, gdzie się schowali
Zaraz wyczai, wychyli zaraz no i obali
I nagle - beee… i nagle - łeee !
Napęczniał brzuch, hierarcha w ruch
Z wolna pod parą pis(k)maki walą ?
Z złą Sław oj sławą… koniec z gorzałą ?
Ruszył swe cielsko… ciągnie z mozołem
Zasnął na stole… zmoczył pod stołem
Ocknął… odpalił, gna jak szalony
Koniak po drodze… w mig obalony !
A dokąd to… dokąd… a dokąd się chce ?
W brzuchu, przełyku lungurt go żre
Wyświęcać kleryków młodych w WC ?
Via bufet, korytarz, schodami przez hol
A w głowie mu jedno… chuć i alkohol
I beka do taktu… i charczy jak żul
Chichoce, złe moce bulgocą… bul, bul
I gładko tak… lekko tak… toczy się w dal
Jak klecha, gdy z tacą wyrusza po szmal
Zagonion w posłudze… zziajany, zdyszany
Jak kleryk - dziewica przez Paetza ścigany
A skądże to… jakże to… czemuż tak gna ?
Prycha... zagrycha, przekąska i bigos go pcha
Talerzy, półmisków nie mieści już brzuch
Opilstwo, obżarstwo wprawiły go w ruch
I wódy już baniak… buzuje do góry
Gazuje przełykiem na kształt grubej rury
I wyżej… i wyżej, pan'nisko się toczy
A wóda co pożarł do jamy wciąż tłoczy
Na klęczkach napęczniał… wybałusza oczy
Do łóżka młodemu obłudny by wskoczył
By para w oparach, gej w gej, bar a bara
Nie słychać tu jednak - Od złego mnie zbaw
To paw… to to paw… to to paw… to to paw !
I kto mu… i co mu… w tym domu (pana) mu zrobi ?
On czarny generał sił zbrojnych - barowych
Naczelny szef klecho… i mono - polowy
Czy z pola to opój… popegeerowy ?
Wymiotne ma szlify przewodnik duchowy
To paw… to to paw… to to paw… to to paw
Milito pro Christo… Sław oj… sław oj sław
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………………………Toruń ~ 19 czerwca '13
Inteligentem w sutannie z mafii pedofilskiej czy trolem z bajki o kibicu z dala... (co to się wpier...etc.) ?
Ps. Może uzasadnij swój dość abstrakcyjny i nieczytelny wpis...
Jaki naród, który nie chce oplacać godziwie nauczycieli za edukację, a finansuje miedzynarodową szajke pod krzyżęm?To jest naród?
Do 2001 roku obowiazywała instrukcja ukrywania przypadków pedofiii w kosciele.