muszę odejść a okna są czarne
resztki światła ukradnę próchnu
ogień zdradziłby moją zdradę
zegary tyranów uwolnią wszystkich
od każdej wątpliwości i niewiary
czeka ich tylko pobudka
pójdą jak co dzień do pracy
choć są martwi od urodzenia
chciałem uderzyć w dzwony
ale były bez serc
idę przez bramę bram
nie trzeba jej strzec
kryje się w cieniu katedry