naćpany nędzą przesytu
nie wierzę we wspólnotę
pojednany z przestrzenią
szukam boga w piasku
oni trzymają się za ręce
wolni od wątpliwości
przejdą przez każdą rzekę
dadzą plecy pod buty
spalili wszystkie mosty
budując zbiorowość
miasta pełne ekranów
twarze nad suwakami
szczury i mrówki
świątynie jak skarbonki
to wszystko zawsze
na drugim brzegu