Wizerunki z wieczności

Nikolas Kornesczan

***

za tymi ścianami wznosiły się inne ściany

oznacone poglądami które zostawały

szklisty ślady

ta odbicia w lustrach z witryn

 

gdzie indziej inne kolory

odlepiały się od blasku

dosyć możliwego i przydatnego

dla kształtowania potocznego obszaru

 

przynajmniej za tym miejscem

skąd już nie można było iść nigdzie

chociaż staraliśmy się przedstawić

gęstą ciemność

która podnosiła się do góry jak mur cieniu

 

gdzieś między światami naszej myśli

ta domniemaniem że wszystko to

co nie zobaczymy nigdy

mogłoby istnieć w innym czasie

 

***

 

twój pogląd retuszowany stałą przejrzystością

opływał odbłysk zawsze zmiennego blasku

co wyciekał z przyszłości skazanej na wspomnienie

z miast z drzewami i szklanymi jezdniami

 

jaśniejszy czym otaczające powietrze

w innym świecie twój pogląd mógł być by niebieski

podobnie ogromnej cynfolii wody

co drżała nad kamienną okolicą

 

odzwierciedlając tylko to

co nie widniało w cudzych oczach

w krystalicznych wazach i na powierzchni rzeki

bez przeciwległego brzegu

 

ponieważ za całym tamtym co mieściło się

w twoim oku

otworzyła się pustynia ciemności

zimna wieczna i prawie płynna

 

***

właśnie w południe przejrzysta fala

wylała na brzeg trwałe światło

jak z innych światów

jak widziane powietrze

tylko między krawędziami horyzontu

do których podążaliśmy kiedy zapominały

o samych siebie i innych

 

ignorowaliśmy pomroku

od której oddzielała się

realność przepełniona dystansami

ta jeszcze coś niejasne lecz dosyć możliwe

żeby wyznaczyć inne wymiary

 

nam wdawało się oddalić się od tego portu

ta od powietrza co pozostało tylko tam

jeszcze za czasy wspomnień poplątanych

z podejrzeniami że wszystko mogło być innym

 

lecz gdziekolwiek by nie dosiedliśmy

nie mogliśmy zapomnieć jak nocą przed odjazdem

zbieraliśmy światło co wyciekło zapewne

właśnie z skarp horyzontu

jak gdyby z odległości która istniała

tylko w naszej wyobraźni

 

w tych snach w których chcieliśmy

zostawać tylko samymi sobą

ponieważ znały że w cudzych światach

doszedłszy nareszcie tam

my zmożemy przeżyć jeszcze raz wszystko

od samego początku

jeśli odważymy się nie rozpoznać siebie

w tym blasku które nie będzie dogasało

prawie nigdy

 

***

stojąc przed lustrem które oddzielało

miejsce stąd od nieskończoności oczywistej wyobraźni

wspominaliśmy niuanse połysku

co oddzieliło się od zachodniej wody

tylko jakieś surogaty które zarysowywały powietrze

przepojone zmiennymi cieniami

z formami i rozmiarami drzew

co doniosły się falami z innej odległości

pozbawionej nawet i ziemie

 

widzieliśmy miasta z innych epok

lasy pełne rozproszonych na polanach skrzydeł

ścieżki co zwisały nad trawą

niektóre kamienie na widocznych wysokościach

rozpadały się na proch piasek i odłamki

prawie oślepiającej przejrzystości

 

widzieliśmy drewniane ściany w peryferyjnych kwartałach

matowe okna i zamknięte drzwi

w podwórzach pełnych śmieciu co pozostało

od zapomnianych na zawsze domów

wylesionych ze środka właśnie mrokom

pozostałym jeszcze od niepamiętnych czasów

jeszcze z tego życia

kiedy wszystko poddawało się zmianie

kiedy dotykaliśmy lustro

i wierzyły że dojdziemy właśnie tu

skąd wyciekł nawet i czas

tu pobliżu tego lustra

które jeszcze zachowywało ślady naszych cieni

odpartych na szklanym blasku

jeszcze w latach przeszłości którą można było przeżyć

fotografować i ukryć w głębi ziemi

wykopaną pod drewnianymi ścianami

 

 

 

 

Nikolas Kornesczan
Nikolas Kornesczan
Wiersz · 3 czerwca 2019