rozmowa z głuchym psem na temat okaleczonego świata

kobylewski

próbowałem rozmawiać z głuchym psem na temat okaleczonego świata
ale odszedł  zostawiając po sobie tylko ten ciężki stolec przed drzwiami
nad którym medytowałem niemal półtorej godziny

postanowiłem więc że może samotnie spróbuję opiewać okaleczony świat
z czym na  początku miałem duże trudności ale potem to już jakoś poszło
niczym kamienna lawina napisałem więc na szarym papierze makulaturowym
wyrwanym z rolki

opiewam Was wszystkie wyschnięte korytarze i łona wszystkie napadnięte
przez żołnierzy różnych armii świata miasta i wioski stadiony opiewam Was
wszystkie wyrżnięte w pień drzewa i krzewy muzea i zbory

wszystkie okaleczone ciała bez piersi i języków z odrąbanymi nogami i rękoma
które już nigdy niczego nie poczujecie opiewam Cię zaropiała rano oka i Ciebie
jątrząca się skóro  głowy pośród której mieszkanie znalazło sobie robactwo

opiewam Cię ty stary krecie który nie lubiłeś nieba i który straszyłeś nocą złote
dzieci i psy pańskie i Ciebie polski koniu z połamaną nóżką którego za chwilę
uśpią

opiewam Cię niebieski ptaszku w klatce opiewam Rumunie Żydzie policjancie
dziewczynko z zapałkami i jeszcze Ciebie głuchy psie który zostawiłeś przed
drzwiami okaleczonego świata ten ciepły stolec który niczym tajemnicze światło
w nas wciąż  błądzi wciąż pulsuje wybucha 

kobylewski
kobylewski
Wiersz · 3 czerwca 2019
anonim