jutro pójdziemy do salonu piękności
który nienazywany życiem nie przyniesie śmierci
nieprawdziwe obietnice dostaną swoją prawdę
o własnej nieprawdziwości
pójdziemy tam po cichu
może nawet nic nie upadnie po drodze
ktoś potrzyma lub nie rękę jeszcze zimną
i przytłoczeni rozkruszoną skałą
staniemy się oddaleni od zapachów
położonych na nas kwiatów
wolni bez rozumienia wolności
żywi od nie życia i śmierci
bezmyślni i bezwładni
kawałki nieistnień
we wciąż istnieniu świata
my nie światło, my nie ludzie
jeszcze obrazami żywi w pamięciach
pozostawionych kochanek z życiem
wbrew logice o nieprzemijaniu
zgodnie z prawdą o szybkich końcach
bez względu na wszystko
bez względu na całość
ma być inaczej
ale nie ma inaczej
nie ma nawet - ale!