byliśmy dziećmi

Yaro

w dłoniach przynieś zapach chleba 
przykrótkie dni dziecinnych lat 
jakby kogoś ktoś gonił przemijał czas 
biegłem z wiatrem w różne strony 
przybyłem  znikąd jak każdy z nas  

 

zapach słomy  siana 
łąki skoszone

zielone dywany 
ściernisko raniło łydki 
wieczorami przy ognisku 
opowieści

drobne sprawy jakże były ważne 


 człowiek był wolny niewinny 
jak pierwszy dzień wiosny 

 

upłynął czas 
wpadliśmy w wir

życiowych nierównych szans
szkoła praca używki 
przerwany sen 
kołowrót

w kołchozie zakazanych marzeń 
w środku mieszka wolność 
ślizgam się po życia szkle 

 

daleko jest dom zamieszkam w nim 
gdy sny utopią nierealny  świat zdarzeń 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 9 czerwca 2019
anonim
  • Arian
    fatalny Mithril 9 czerwca 2019, 15:42

    skąd się biorą takie świry?

    · Zgłoś · 5 lat
  • Konrad Koper
    Zgrabny wiersz…

    · Zgłoś · 5 lat
  • Yaro
    to jest kosmita

    · Zgłoś · 5 lat
  • Arian
    ...Zielone Opakowania Czerni (wiersz)
    Mithril

    znowu ekshibicjonistyczny bełkot wywrotkowego grafomana

    · Zgłoś · 5 lat
Usunięto 1 komentarz