Moja miłość chodzi w butach bez obcasów,
choć czasami tańczy na najdłuższych szpilach
lubi słuchać zachmurzenia kontrabasu
i wciąż wierzy, że się jeszcze nie spełniła.
Moja miłość często pachnie flanelowo
choć czasami Diorem, czy może Laurentem
zawraca mi w głowie. Co z tą moją głową,
że żadnej miłości przed nią nie pamiętam?
Lecz choćbym chodził za tobą dziecino
o jeden dzień dłużej niż moja miłość
to będzie co ma być.
Choćbym parasol na łzy z nieba znalazł,
o słońce po burzy zawsze się starał
to będzie co ma być.
I choćbym za tobą chodził dziecino
uczucia wybledną, lata przeminą
i będzie co ma być...
Moja miłość ma mieszkanie w szarym mieście
choć czasami w małej chacie popod lasem,
gdzie pisuje dla nas najpiękniejsze wiersze
na cichą wrażliwość i na szczęście łase
W puencie bardzo często rozmija się ze mną
wierząc raczej w bajki niżli w prozę życia
pisze, że nie można pisać nadaremno
bo wczoraj i jutro to jest właśnie dzisiaj
Lecz choćbym chodził za tobą dziecino
o jeden dzień dłużej niż moja miłość
to będzie co ma być.
Choćbym parasol na łzy z nieba znalazł,
o słońce po burzy zawsze się starał
to będzie co ma być.
I choćbym za tobą chodził dziecino
uczucia wybledną, lata przeminą
i będzie co ma być...
Moja miłość zmarszczki nosi pod oczami
choć czasem je kryje w rzęs magicznych cieniach
ciągle czekam kiedy znowu mnie okłamie,
że wciąż mamy jeszcze siebie do spełnienia.
Kiedyś pewnie przyjdzie na mój własny pogrzeb,
przyniesie żonkile bo to będzie wiosna,
zaśpiewa piosenkę o tym durnym łotrze
co jej kazał samej ze sobą pozostać