przedmieście

Jacek JacoM Michalski

cisza jak narkotyk

płynie do płuc szkłem

zaciska przezroczystość

jedyną która ocaleje

 

kobieta po siódmej skrobance

modli się zażarcie

została w niej tylko wiara

albo inny rodzaj tańca

dostanie zasady jak pigułki

depresją zawiąże sznurówki

zajdzie do szalupy na pustyni

i znowu ucieknie donikąd

 

karzeł sypie piasek 

chce uspokoić proroctwa

jest ojcem strachu

nowym zwiastunem starego

 

z miasta uciekają szczury

pierwsze najbardziej tłuste

 

darmowa lobotomia

pozwala rzucać kamieniem

kwestia niewinności jest wtórna

w tej bajce są tylko hasła

 

Adam i Ewa zeszli tutaj

on pełen gówna

ona pusta w środku

jabłoń ktoś wyciął

a wąż zdechł z przejedzenia

Jacek JacoM Michalski
Jacek JacoM Michalski
Wiersz · 27 czerwca 2019
anonim