Między wewnętrznymi granicami

Nikolas Kornesczan

***

już i nie odczuwasz siebie na swoim miejscu

ani w teraźniejszości w której znasz

że nigdy już nie będzie tak samo  

przynajmniej teraz kiedy rozumiesz że jesteś

akurat tym którym wierzysz że jesteś

właśnie tu gdzie już nie znajdujesz

żadnego śladu ziemi

dla innej możliwości

dokładasz innego znaczenia widzianemu

jak gdyby wszystko było by całkiem innym

bardziej realnym niż to co można widzieć

ta jaśniejszym czym światły

które anuluje kolory twoich poglądów

ozdabia okolice bez horyzontu

ta bez tych ziemistych niuansów

które mogły by potwierdzić

nawet i prostą obecność

twoją albo tego kim mogłeś by stać

dla kogokolwiek innego

jeśli idąc przez zgęszczone powietrze

zauważyłbyś że pobliżu ciebie

rozszerza się więcej przestrzeni

czym trzeba by dla wspomnienia

 

***

w tym powietrzu przypominając nieobecność

przejrzystość i zapach porzuconej odległości

inne pojawienie jest nadaremne

jeśli uważasz że nigdy

już nie będzie jak teraz

choćby pod tym niebem

gdzie nikt już nie przypomina ciebie

tego którym zostajesz tylko w tym miejscu

pełnym okolic które się łączą

zostają wrażenie że tu

jest więcej miejsca

czym gdzie indziej

istnieje coś dyfuzyjne

w odblaskach sąsiedniej przezroczystości

ta zbyt dużo próżni między cieniami

które unikają kolory i widoczne obrysy  

okolone mokrym piaskiem

na tyle ciężkie cienie że aż zdaje się

że byli wykopane i wyrwane

skądś spod ziemi

tylko żeby były wystawione przed tobą

jak woskowe statuetki

w tym powietrzu w którym decydujesz pozostać

tylko ten którym byłeś zawsze

 

***

obok zostają

tylko wymyślone miejsca

domy z których brakują kilka wspomnień

ściany które oddzielają

ta schody którymi kiedyś

poszedłeś do górnych kondygnacji

widziałeś ludzi w pobliżu nieboskłonu  

nabrzeża z przepełnionymi ziemią łodziami

przywiezionej z innych krajów

widziałeś siebie tam

jak własne wspomnienie

zapominał rozglądać się

nie życzył poznać rodzony piasek

z kamieniami które należy było przenieść

w inne miejsce

na granicy poznanego

tylko żeby oddzielić widziane

od wszystkiego co można było przedstawić

wszystko co pozostało jeszcze i teraz

tylko aby gwarantować znoszenie

przeżytego czasu

wywołując nieobecność tych godzin

w których odczuwasz siebie

czym bardziej odległym

nawet i od tego

kogo wyobrażasz sobie co jest tobą

w tym domu bez zachodnich ścian

bez zdjęć z drzwiami

zamkniętymi na zawsze

z ludźmi w lustrach

ta łodziami pełnymi ziemi

łodzi co nadpłują z tej odległości

gdzie już pozostała jedna tylko woda

 

***

zapominając że jesteś samotny

wierzysz że udałoby ci się

stać kimś całkiem innym

kiedy coś przekształca się na coś inne

właśnie w twoich oczach

odległych od statuetki której oblicze

starzeje jednocześnie z tobą

jak gdyby każdej nocy

powracając tąż drogą

którą można iść dokądkolwiek

jakikolwiek cudzoziemiec powraca aby

modelować czarny marmur

nie słucha ciebie

zobowiązuje wierzyć tylko u samego siebie

jak gdyby wszystko to co istnieje

nie miało by żadnego sensu

jeśli nie jest zrozumiały w całości

tobą i nim

ta tamtym kto zna was

chociaż nie zna że się nie znacie

że jesteś inny każdym razem kiedy coś

z tego co mogło by istnieć

jeszcze przypomina ci że jesteś samotny 

 

 

Nikolas Kornesczan
Nikolas Kornesczan
Wiersz · 1 lipca 2019