jak legenda zmieszana z nieprawdą
wziąłem się znikąd po prostu
stoję nad brzegiem Wisły
nie widzę początku
koniec moczy nogi w morzu
sam kamieniem na brzegu
samotny blask w oczach
szary świat bez słów
delikatnie wypowiadanych
z wymarzonych ust
których nie pocałuję
zanurzony w myślach jak w obłędzie
szukam drogi w sercu złamałem serce
przegrałem
by móc grać dalej
życz mi powodzenia
dostałem kopa
dostałem kosza
nie wypadało płakać
płakałem
lecz po co zadaję pytanie
przecież dotykamy się myślami
w snach ponad dachami