Małe miasteczko, kilka szarych ulic...
Pan w niedopiętej na później koszuli
próbuje zrozumieć wszechświat
aby świat przytulić.
Domek drewniany, kilka starych krzeseł...
Pani przy winie, a przy pani piesek
rysuje ogonem plany
na najdłuższą jesień.
Późno już,wrzesień. Udało się przespać.
W kieliszku z winem zacumował wszechświat
i wcisnął coś światu w kieszeń.
Może to poezja?