Jeszcze sobie w twoim życiu pobędę,
całkiem inny i zupełnie inaczej,
dużo bardziej a może mniej więcej
oddam wszystko i niczego nie stracę.
Lubię patrzeć jak cieszysz się sobą
za ogromnym „nie dla nas, nie teraz”,
gdy przez miasto zapachy cię wiodą,
które z wierszy zaspanych wybierasz.
Lubię słyszeć jak śmiejesz się wiatrem
za siedmioma górami szaleństwa,
gdy próbujesz oczy wypatrzeć
czy za każdym przedsłowiem jest puenta.
Lubię wierzyć, że będzie coś jeszcze
za "po wszystkim" i ciągle przed końcem,
gdy wypełni się tobą powietrze
spokojem jak poezją pachnące.