czerwone wstęgi biegną
przez całą intymność
przenikają biel i milczenie
wszystkie połowy
półsny i półjawy
drżą w jednej sieci
usta jakby nie miały skóry
łączą się każdym nerwem
niepewność jest pewna
w każdym dotyku
imiona umierają pierwsze
lodowiec rośnie z gorączką
sny na wyspie
zacierają twarze
kompletnie