dziecięce dni minęły jak bajka
kamuflowany w zabawkach
okryty legendą świat
z wieczorynką układał sny pośród półek
Bóg niegdyś stworzył sad
nazywany Edenem
ulepiony z gliny człowiek zaczerpnął powietrza
podniósł powieki myślał co by tu zepsuć
lecz nie chciał żyć według reguł
\
rozmowy z Bogiem nudziły go
spróbował zakazanego nazywał ją kobietą
zdradził przykazane słowa
obnażony chował wstyd za liściem palmy
Pan widząc to zapłakał
ciągle budując z niszczycielską siłą
pędzą ludzie jak maszyna
nieopanowany popęd
zaciska spokój
deszcz woda w rzecze
słowa na językach
świat się starzeje
szukamy siebie