przed nami wielka przestrzeń

Yaro

śmierć nadchodzi jak złodziej
wyobraź sobie odliczam dni
 
nie sypiam nocą
gdy księżyc drży nad Połoniną
liczę gwiazdy   umiera ktoś
 umiera jedna z gwiazd

one też mają dusze


podpieram powieki zapałkami

 

zesłani na ziemię po to by wymyślić cierpienie
świat nie zmusza nie nakazuje uczy

jestem zdołowany  na dnie  dno
 nie ma mnie czarna ziemia
najgorsze wieko

ciężkie zabite gwoździami
 
ułożę się wygodnie

poprasuję w kant spodnie
biała koszula weselna lecz nie po to by się bawić
jeszcze jedna wódka

kryzys syczy parę zniczy

 

 śmierć nadchodzi jak złodziej
wyobraź sobie odliczam dni

jeszcze jeden pacierz

kilka słów na pokrzepienie
szkło pęka jak serca
odłamki lecą skaleczony dniem

odchodzę 

Yaro
Yaro
Wiersz · 31 sierpnia 2019
anonim