wszędzie dobrze gdzie nas nie widzą

Yaro

jak ptak z gniazda wyfrunąłem z domu
uciekło razem ze mną dwadzieścia parę lat
czas maluje witraże na twarzy
znacząc każdą zmarszczkę
w bruzdach dłoni zapisane ślady 

 

udręką wędrówka

szukam miejsca
cyganeria to ja
darmowe noclegi w wozie Drzymały
wygnaniec wróżący z gwiazd
 wszystko takie magiczne

że nic nie rozumiem 

 

nieosiągalny horyzont  oddala się
nie mam sił toczyć  losu na  szczyt
raz tutaj raz tam

znam ludzi poznałem ich

raźniej tutaj


intencjami różnią się w zależności co czują
gdy widzą mnie

witają się bądź też nie

 

wychodząc nie domknąłem drzwi
matka nie zamykała ich

czekała mnie
wracam po latach do gniazda
przekraczam próg

 

w ramionach matki ciepło

zapach chleba spokój domu

 

zamykam drzwi tata śpi

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 4 września 2019
anonim