sny wiszą jak krwiopijcy
nie dotrą do dwóch granic
mają ledwie resztki siebie
między potrzebą a rezygnacją
umierają z nienawiści głowami w dół
zostaje tylko pogarda
pomniki urosły razem z głodem
dzielą na prawych i normalnych
cudze jest bardziej własne
modlitwa przy księżycu
błyszczy odbitym światłem
niesionych przez tłum pochodni
zostaje tylko pogarda
zostawmy fortepian niebu
nie ma już bruku
chmury są znowu martwe
sztuczne łzy płyną w kanałach
w mieście gdzie tańczy się na grobach
zostaje tylko pogarda
gołębie jak to gołębie
oblepią wszystkich świętych
na każdym cokole
a spadające liście uśmiechną się
do każdego kto po prostu idzie
zostanie co zostanie