Tej nocy pozwalam się torturować
Twoje kroki usłyszę jak jakiś szmer
Gdzieś na pograniczu szaleństwa i rozsądku.
I w tej godzinie słowa mają moc
Uwięzione w próżni tylko przez tą mglę,
Już istnieją z odbiciem twojego spojrzenia.
Pozwól, że jednego dnia lub którejś nocy
Przez moment albo krótką chwile
Zobaczę cię tańczącą dla mnie
Odejdą cienie, które nie dają zrozumieć tego dotyku.
Ośmielam się przyznać, że czas jest przeciw mnie
Z lękiem spotkam go na każdej drodze
Nie chcę, ale muszę nauczyć się żyć z nim jak z bratem.
Leczysz i znowu ranisz mnie
Za każdym razem coraz mocniej i mocniej
To nie ma końca
Porzucam strach, aby wyznać w sekrecie,
Że zostawiłam cały wszechświat za sobą,
A to co widzisz na mojej twarzy
Dzieje się tylko z jednego powodu
I przez sposób w jaki mówisz do mnie.