niepokój nad brzegiem
woda odbiera pewność
biegnij po wodzie
królowie tłuką talerze
nie mówią o końcu świata
przeżywają go każdej nocy
śniąc o prawdziwych snach
liczyliśmy na tak wiele
zbyt starzy by chwytać cienie
trwamy przy ogniu ze starych gazet
ekranów nie da się spalić
one tylko błyszczą obrazami jak popiół
autobusy pozbawione szyb
wołają nas do nieba
przyszłość zasrana jak pieluchy
strachem od wolnomularzy
nie bój się dziecko
opowiem ci bajkę o tym czego nie będzie
kowboje z blokowisk plują na odmieńców
drzewa gubią już liście
a miotła ciecia wprowadza porządek
miałem kiedyś przyjaciela
umarł tak dawno
nie pamiętam nawet imienia
zawsze idę jego śladem
to pewnie była moja wina
biega gdzieś teraz po wodzie
a ja tonę gdy zamykam oczy
jest jeszcze muzyka
kiedy ona się skończy
zostaniemy sami z ciszą
i będziemy tak kurwa normalni
jak wszystkie trupy w tym mieście