niezłapany początek zaczynania przemiany
nieświadomości w uświadomienie
nieważne kiedy i powody wydarzeń przyszłych
zmęczenie wlane w żyły codziennym
i do tego jeszcze jakby ciągła jesień
budują się odłożenia niezałatwień
w piramidy i węzły odłożone na lepsze
nieistniejące wyobrażone zmartwychwstanie
i czaka porzucona wielkość bez oznaki
z charakterystycznymi zgięciami i śladem
po dotkniętych drogach i odbiciach innych
niesie swoje nieporuszanie w niezmiennościach
niesie się własnym poddaniem bogom ciszy
kręci się świat pędzi świat czas przez palce
pod spojrzeniem pozostawionego nic nie ma
kamienie