od dawna martwego dobiłem Boga
choć w jego krwi mnie jeszcze besztano
a sen dziecinny krzyż deprawował
to w jego piekle chrzciłem demony
i z gołębicą fruwałem w zaloty
teraz wolnością szaleńca oddycham
ekskomunika już mnie nie boli
bo archaizmy przekułem w swój oręż
własny początek jestem
i koniec