Przeszły lata... O Jezu, to straszne
kiedy mówisz do mnie: No właśnie?
Gdzie ty byłeś jak ciebie nie było?
Nagle w oczach robi się jaśniej
jakby ćmie się w sercu wyśniło,
że jej światło nigdy nie zgaśnie.
Potem bierzesz uśmiech pod rękę
i mi mówisz, że nie chcesz nic więcej
niż dwa kciuki na szczęście bez szczęścia..
I wyjaśniasz mi bardziej niż prosto,
że to wszystko co w sercach wyrosło
to są stany ludzkiego napięcia...
Przeszły lata i wieki przeminą,
a ty nigdy nie będziesz do wzięcia,
bo uważasz że jestem jak miłość
co się spełnia
raz w życiu.
Na szczęście.