W barze u Smukłego Steve'a

Yaro

bez alkoholu da się żyć
ale po co

odwieczna walka z ukochaną
w dłoni z pełną szklaną whisky
słomkowy kolor jak twoje włosy

 

w barze o zapachu strutych myszy
gdzie światło załamuje pryzmaty

kocham was urojone myśli
zapić insekta pogrążyć żal


jak dobrze się śpi
lubię sam jeden

nie rozdaję pocałunków
nie mówiąc dobranoc

 

w pokoju obok żona
dwie małe córeczki
kocham je
nie dbam o nie
nie

 

 mam swój czas

 

czas to pieniądz
pieniądz to alkohol

 

w fortelu amoku
człowiek spotyka człowieka
podobne historie niewiarygodne
życie pisze te same scenariusze

podaje do myślenia
jeśli czegoś nie zmienisz

zostaniesz sam płynąc jak rzeka
będziesz wyciętym drzewem
wśród tysiąca podobnych drzew

 

uciekłem biegiem do domu
zostawiając pusty bar

 

bez znaczenia

 

po drodze

wydałem wszystkie pieniądze na kwiaty
staruszka ukłoniła się
życząc miłości


iskra którą wzbudziłem w sobie

uśmiechnęło się  do mnie niebo
narodziłem się na nowo

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 3 listopada 2019
anonim