z okien mojej kuchni
widać nad ranem
jak budzi się port
i na szarej strunie świtu
grzmi i warczy stocznia
nocą ponad falochronem
kołysały się głowy latarni
śmiałeś się z tego
pozostawiając na szybie
białe kółka oddechów
widziałam
ponad twoim ramieniem
czarne rozhuśtane morze
i moje źrenice zapytały
dokąd płyniemy-
w twoich wyczytałam
że tego się nigdy nie wie
zamknąłeś mnie
w szorstkiej
bezpośredniej
dłoni
i tak już pozostałam
skulona w ciepłym śródręczu
a teraz
z okien mojej kuchni
znowu widać
jak budzi się port
i na szarej strunie świtu
grzmi i warczy
czarne morze
radio straszy
że nadciąga szkwał