zemsta Mickiewicza (wiersz)
Yaro
zieleń łąk pasie pejzaż głodnych oczu
popielaty brąz pól zaoranych ma znaczenie
ślady na ścieżkach drogach barbarzyńskich
soczyste stawy żyją ryby pływają szare kaczki
przydomowe rowy skąpane w wodzie zielonych żab
leśne drzewa usypiają na noc
palą się ogniska w sercach iskra
nadzieja że wyręczy mnie świat na lepsze
idę drogą boso bosy wydany na świat
nagi staję przed tobą poufale
nie mam kieszeni są w spodniach
nie mam pieniędzy są w bankach
nie mogę nic kupić ochrona bije
jakby na plecach brakowało miejsca na plakaty
gdzie zło krzyżuje ludzi bliżej słońca
udają bogów a są wilkami
smarują twarze odchodami
wkładają palce w środek zwieraczy
otwieram piwo zapalniczką
smakuję wolności
dotykam cię ustami
płyną dźwięki
lecą ptaki wolne
w miejscach niedozwolonych zatrutych
zgniłe serca pełne sejfy
z guzami w płucach
umieram w tym świecie nie sam
tam dokąd brnął prośby
nie będę sam
cudownie
wszystkich znam uwielbiam ten stan
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się