nie wchodzimy zapobiegawczo na rampy
ani na tory. słuchamy z daleka o czym mówi jednostajny kobiecy głos.
jakby właśnie jej - na pewno brunetce - łatwiej wyjaśnić opóźnienie.
pamiętam zimę i wątpliwie
przyjemną wycieczkę
do Krakowa. w Warsie odcień majonezu
nie korespondował
z bielą szronu na polach.
wagon szorował brzuchem po piasku.
dzień nietypowy - uściski dłoni mecenasów brzemienne w skutki.
napuchnięte paluszki surimi.
i nie sposób nie milczeć
zamieniając się w słuch
przy takich głowach,
sentencjach, zaprotokołowanych tyradach.
w domu przy kominku
dalszy ciąg lekcji powściągliwości
od jamniczki. pamiętaj nie wywyższamy się;
my nie z tych; śpimy neutralni
i kołysani własnym ciepłem;
wolni od wygórowanych oczekiwań.