grzech
nie rozważałem pod kątem spostrzeżeń
wmawiałem w głębi duszy że nie istnieje
obudziłem w sobie drugie dno
popchnęło coś zawczasu by wyraz nieść
wspólne serca czubiaste wypełnione
po brzegi czakrą kochania
kilka dni dzieli nas czas
obdzieleni jak opłatek
przy stole na którym nie ma nic
prócz naszych nagich ciał
dobro ze złem kłóci się w świecie
absurdalnych epizodów
nie ujmujemy siebie
poznajemy się przez słowa i gesty
grona osób dopisanymi awatarami
jak winogron który zaczyna gnić
w odpowiednim czasie trzeba urwać się
by dotknąć dna by wzbić się w powietrze jak ptak