spacer

Yaro

już czas 

wychodzisz z psem 
wyprowadzasz myśli skołatane 

 

zapalasz papierosa by zgasł 

 

wzdłuż po szarym bruku

idziesz szarą ścieżką 
szlifujesz krawężniki

 

 popiół spadł 

 

pełne kosze
 głowa pełna od problemów 

 

widzisz dzień otwiera się 
musisz radę dać 

 

wychodzisz z domu 
wszakże tam ludzie umierają 

 

rozwiązujesz węzły

pogadasz z sąsiadem 


on  nie jest czysty wolny od słów
pogryziony przez wewnętrzny lęk

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 15 grudnia 2019
anonim