[vintage policyjny]
idziemy może
po torebkę [conci] i bez [ta]. w kolorze butelkowej zieleni. idziemy sobie...
na [broadway]...nie do teatru. z [siódmej alei] skręcamy na [times square]
urocza [blackface] mojej [Bosede] odbija z witryn. śliczna buźka – zgrabna nóżka
po zakupach...
[singspiel] & [wodewil] jej kuzynka [Halima] tańczy tu co noc kręcąc czekoladową
pupą i parasolką. praktyczna [chiromantka] a w tle [music–hallowe] popisy
wokalistek od leciwego [impresario] – z doklejonym wąsikiem [Florenca Ziegfelda]
kuriozum...
ten pryk. od lat czeka na swoją upragnioną [„tony award”]. tnie cygara
w okienku czasowym między przedstawieniami. a [backers] i [angels] ustalają
koszta produkcji wpychając zielone dolary – we własne [brustasze] [smokingów]
co wieczór. po cichu...
pod [wielkowymiarowym plakatem] dopalacz dopada kolejnego głupka z [kompanii]
[marokański księciuniu] prosi o rękę [Porcji] – jak w [„kupcu weneckim”]...
a mahoniowy macho [Baltazar] opyla mu dragi od hero [Shyloka]... bez oka
wtedy moja [Bosede] sięga...
do swojej torebeczki [conci]... po [bransoletki]...
dziksza i boska
wystawia blachy... i kuje żelo_brylantynowych [gachów]
--