Zapada zmrok,
horyzont jest szczelnie zamknięty.
Pomiędzy zalesionymi wzgórzami
zasypia małe jezioro z różową barwą
wody. Odblask zmienia zieloność brzegu.
Dziwna roślina o długich kolcach
kaleczy stopę. Wszędzie czerwone nitki.
Znika pozorny spokój, ponieważ spod pędzla
wychodzą błyszczące bąble - pękają
na powierzchni, przenosząc do epoki
dinozaurów. Jestem srebrną ważką
na wielkim liściu nenufaru, cząstką natury,
która zatacza krąg. Rozchyla się pośrodku
i kawałek po kawałku szykuje miejsce.
Delikatna mgiełka pochłania szczegóły.