zawsze zniewoleni w imię
zawsze wolni bezimiennie
schwytani we własne zasieki
mamy dłonie jak skrzydła
im więcej dajesz
tym więcej masz do oddania
aż przezroczystość stanie się powietrzem
oddychaj
iskra zostanie ledwie pyłem
rozwieje się przez sito światła
usłysz
to tylko deszcz na szybie
mamy jedynie mgnienie
uśmiech czasu
nietrwałość pomiędzy nadmiarem
przestrzeń tak drobną
która nas pochłonie
nieskończenie