Błękit rozsuwa szare chmury
białe pierzaste
formują kształt nieba
lustro wyrzucone na śmieci
odbija zagracone podwórko
spalony w piecu plastik
rozszerza nozdrza,
drażni
suwnica rzęzi, dźwięk
usprawnia komórki
strach przeraził ptaki
bez gniazd
zasypiają z zimna
pocztówka z nad morza
wracam
idę boso, do dnia
w którym byłaś rosą
na liściu drżącym, od
obudzenia poranka.
- koło wiersza, to nawet nie leżało