Samael

marzena

a gdybym biegła naga na ulicy

 

będziesz szydził

zranione stopy krwawym śladem

pieką

włosy w gałęziach

wyrwane szałem rozpaczy

 

będziesz chronił

 

dotykał ran i blizn świeżych

oszczędzisz drwin

 

pamiętam ciało drżało zimne

oddech zanikał

krzywd naszych obraz

 

w tym bólu ptaki śpiewały

zarumienione

nadejściem wiosny

pisklęta wypadały z gniazd

bezbronne nie kwiliły

 

ust miękki dotyk

na dłoni złożony, jak lato

w sadzie rozgrzane czerwienią

małej porzeczki słodko,

kwaśnej

 

wystarczy smak jabłek

traw kołysanie

 

namaszczenie Dawida

melodia cytry

marzena
marzena
Wiersz · 20 stycznia 2020
anonim