wygnaniec z wolnej woli
nie czeka na odkupienie
słowa płoną bez litości
bezdomny kurz jak dach
oddaje hołd butom
dzień i głód
przejedzone w prośbach
o sens albo znak
domy walczą z domami
więc trzeba iść
bo tylko tyle zostało
gdy ściany są miarą miłości
zasypiam, sennie włosy odsuwam z czoła
skroń cienką skórą pulsuje
mam wilgotne usta, napinasz piersi
struną igrasz, zagryzłam wargi twoich słów
śmiesznie rozpustna