Literatura

dekalog (wiersz)

Marzena

Brał ja kiedy chciał

jak Bóg nakazał

w niedziele odpuszczał

chyba się modlił

troje dzieci spało

zimą znów napalił w piecu

w sierpniu następne płakało

piątka jej fartuch szarpała

kołysanką przecierała oczy

chleb sypała cukrem

 

latem ogród był pusty

na płocie chusta czerwona

nie było pożegnania

na piecu ziemniaki

przykazanie miłości na stole

 

,,a bliźniego swego jak siebie samego"


niczego sobie+ 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 24 stycznia 2020 (historia)

Inne teksty autora

może dzisiaj
marzena
M
marzena
linie papilarne
marzena
Mendoza
marzena
jaskółki c.d.
marzena
Jaskółki
marzena
– mein schatz
marzena
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca