obnażone wieki i schody
śnią w mroku o murach i kratach
dla Adama lub Ewy oddzielnie wspólnych
albo bohaterów kreskówek miedzy strunami
teraźniejszość buduje czas do wczoraj
płonnie wbity w stare drewno
świt i zmierzch rozchodzą się jak usta
bez słów bez wilgoci
przez lustra uderzone brakiem światła
nie będzie gwiazd
zbyt ciemno na noc
całun pochłonie każdą przestrzeń
zostaną tylko
wyrwane paznokcie na podłodze