w głębokiej wodzie odwijam bandaże
milion lat na tylnej kanapie
droga z wczoraj do wczoraj
szofer opiera się o kierownicę
żółte zęby zatrzymują węgorze
klucze pływają w kieszeniach
donikąd
na moście stoją nieobecni
jakaś ona i jakiś on
zmrok daje im intymność
dłonie nerwowo szukają dłoni
nowe zabawki starej zabawy
widzę ich słyszę ich
wkradam się w sploty
fałszuję węzły
z rybich łusek układam witraż
na ścianie kałuży