lustro w szmince
czerwona sytość napełnia poranek
umyłam twarz
blade westchnienie nocy
wyszarpał zapowiadany wiatr
co mi zostało
po twojej krwi błękitnej
jeden gram naszej miłości
wagowo to całe morze szczęścia
nie pożegnałam twojego wzroku
wbitego w kamienną posadzkę
nie podniosłeś głowy
obolały odjechałeś windą do nieba
a ja
kogo mam zepchnąć
albo dotknąć
z prawej strony łóżka