Literatura

Ślina (wiersz)

Sebastian Bańdo

Dla Kaji

 

Ślina – moja najbliższa trucizna
Koszmar, który nie daje mi spokoju

Jeden z fundamentów tych wierszy

 

Spokój i ciągłość myśli
zakłócane jazgotem szalonego boga
Nie ma stołu, pod którym mógłbym się schować

 

Zimno – esencja cierpienia
zakrada się pod ubranie
– żywe pragnie ciepła

 

Powstają kolejne domy
słowa, ludzie

 

Odwołano koniec świata
może tego lata
pójdziemy na Golgotę

 

20092011


wyśmienity 2 głosy
2 osoby ma ten tekst w ulubionych
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Konrad Koper 17 lutego 2020, 10:28
Mocny, subtelny...
marzena
marzena 17 lutego 2020, 13:30
Nasze klimaty, więc witaj w klubie :)
Ja też winna jestem bez winy. Domy ze szkła i piasku, ściany wytarte płaczem, składamy ofiarę całopalną na znak zadośćuczynienia. Tak mnie naszło....od Twojego wiersza.
Mithril
Mithril 18 lutego 2020, 15:47
...tytuł i to samo w pierwszym wersie, incipit winien być prawidłowo napisany.
- treść (egzystencjalna) naciągana w obszarze nihil novi
Sebastian Bańdo 21 lutego 2020, 12:01
Konradzie, dzięki za wgląd.
Marzeno, czuję się powitany.
Mithril, dzięki za podzielenie się wiedzą.
przysłano: 16 lutego 2020 (historia)

Inne teksty autora

Jam Virus
Sebastian Bańdo
Koniec
Sebastian Bańdo
Marysia
Sebastian Bańdo
Sunrise
Sebastian Bańdo
Jak bez deszczu
Sebastian Bańdo
A propos
Sebastian Bańdo
Tymczasem w café
Sebastian Bańdo

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca